Protest mediów i podatek od reklamy
W ubiegłym tygodniu niektóre media protestowały przeciwko projektowi ustawy, który dotyczy obłożenia podatkiem wpływów z reklam. Przyjrzyjmy się czym jest podatek od reklamy, zwany inaczej składką solidarnościową.
Ministerstwo Finansów przedstawiło projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Zgodnie z założeniami projektu połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić do NFZ. Wymienione fundusze mają otrzymywać pieniądze ze składek od reklamy internetowej i konwencjonalnej:
- NFZ 50% składek,
- Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów – 35%, a
- Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków – 15%.
Środki z reklam mają być przeznaczone na „na kreację i produkcję nowoczesnych projektów medialnych, w tym budowę i rozwój kanałów i platform informacyjnych (m.in. audycji radiowych i telewizyjnych, portali internetowych) oraz mają posłużyć m.in. realizacji projektów „służących analizie treści pojawiających się w mediach, w szczególności cyfrowych”. Dzięki nim finansowane ma być promowanie dziedzictwa narodowego, dorobku sportowego, wspieranie badań na temat mediów, czy podnoszenie poziomu wiedzy społeczeństwa na temat zagrożeń w mediach cyfrowych.
Jak czytamy w uzasadnieniu projektowanej ustawy wzorowana jest ona na szeregu rozwiązań obowiązujących w państwach OECD i Unii Europejskiej, które wdrożyły do swojego prawa podobne przepisy. Resort finansów przywołuje przykład Austrii, gdzie od 2000 r. pobierany jest podatek od reklam w telewizji, radiu, prasie i na plakatach. Dodano, że we Francji z kolei dodatkowemu obciążeniu podlega emitowanie i transmisja reklam za pośrednictwem radia i telewizji, a w Grecji – reklama telewizyjna. Zwrócono uwagę, że największymi pozaeuropejskimi krajami, które wdrożyły ten typ opodatkowania są Indie i Malezja.
Ministerstwo Finansów szacuje, że w 2022 r. wpływy ze składek od reklam wyniosą 800 mln zł. Wysokość składki nie będzie odbiegać od poziomu stosowanego w innych krajach naszego regionu (w Czechach i na Węgrzech) i będzie uzależniona od reklamowanego towaru, rodzaju medium oraz wielkości nadawcy. Wyższymi stawkami objęte zostaną przychody z reklam towarów szkodliwych dla zdrowia, w szczególności napojów słodzonych, ale także od suplementów diety.
Ministerstwo podkreśliło, że stawka składki od reklamy internetowej wyniesie 5%. Jednak związek Pracodawców Branży Internetowej IAB Polska jest przeciwny planom wprowadzenia podatku od przychodów reklamowych, wątpliwości budzi zakres podmiotowy proponowanej ustawy i to, że nowa danina może być pobierana kilkukrotnie – podał IAB Polska w oświadczeniu.
Wątpliwości IAB budzi zakres podmiotowy proponowanej regulacji, ponieważ koniecznością płacenia nowego podatku mogą być obciążeni nie tylko „najwięksi globalni gracze”, ale również lokalne media, które „już obecnie balansują na granicy gospodarczej egzystencji”. Zdaniem IAB sprawi, że koszty podniesienia składek z reklam poniosą klienci, a dla wielu firm nowe obciążenie podatkowe skutkować będzie koniecznością cięcia kosztów, w tym zatrudnienia. I co najważniejsze, zdaniem branży medialnej, nowy podatek uderzy w przedsiębiorców z tej branży, którzy i tak już są poszkodowani przez COVID.
Zdaniem ekspertów nowy podatek, który ma objąć przede wszystkim duże, międzynarodowe podmioty uzyskujące przychody z reklam w rzeczywistości tego podatku nie zapłacą, za to na pewno zapłacą je krajowi przedsiębiorcy (wydawcy, stacje telewizyjne, ale również np. duże kluby sportowe uzyskujące określone przychody z reklam na nośnikach tradycyjnych).
Nowy podatek ma ma obowiązywać od lipca 2021 roku, a to oznacza, że wszystkie plany finansowe, budżety i założenia rentowności przygotowywane przez przedsiębiorców w zeszłym roku muszą zostać opracowane na nowo.