
We wrześniu 2013 r. zabraknie pracy dla około 6850 nauczycieli. MEN twierdzi, że to efekt niżu demograficznego; opozycja, że to skutek nieprzemyślanej reformy programowej. O przyczyny zwolnień w oświacie spierali się wczoraj posłowie.
Na wniosek klubu parlamentarnego PiS, pod którym podpisali się także niektórzy posłowie SP i SLD, odbyło się wczoraj posiedzenie połączonych sejmowych Komisji: Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, poświęcone, jak to nazwano, „sprawie drastycznych zwolnień nauczycieli i innych pracowników oświaty”.
Kto jest winien: niż czy reforma?
Wczorajsza debata pokazała, że opozycja i rząd różnią się nie tylko w szacunkach dotyczących skali zwolnień nauczycieli, lecz także w ocenie przyczyn tego zjawiska. MEN, który opiera się na danych zgromadzonych w SIO, przewiduje, że w tym roku ze szkół odejdzie około 6850 nauczycieli, gdyż tak wynika z marcowych deklaracji dyrektorów dotyczących planowanych zwolnień (w ubiegłym roku dane z SIO pokryły się z faktyczną liczbą zwolnionych nauczycieli). Taką liczbę podał wczoraj wiceminister Przemysław Krzyżanowski. Jeśli te dane się potwierdzą, tegoroczna skala zwolnień będzie nieco mniejsza, a w najgorszym wypadku – podobna do tej sprzed roku, kiedy pracę straciło około 7300 nauczycieli. Zdaniem opozycji liczby te są zaniżone. Z informacji zebranych przez klub parlamentarny PiS wynika, że pracę może stracić nawet 10 tys. nauczycieli, a skutki tego odczują całe rodziny, czyli łącznie kilkadziesiąt tys. osób. Posłowie przypomnieli też, że drugie tyle nauczycieli będzie miało ograniczone pensum, co spowoduje, że stracą oni wiele uprawnień zagwarantowanych w Karcie nauczyciela.
Opozycja nie zgadza się z MEN także w ocenie przyczyn tego kryzysu. Jak podkreśliła posłanka PiS Marzena Machałek, zwolnienia nauczycieli wynikają nie tylko ze spadku liczby uczniów w związku z niżem demograficznym, ale także z trudnej sytuacji samorządów, które likwidują szkoły i zwalniają nauczycieli, by ratować swoje budżety. Zaznaczyła też, że „masowej likwidacji szkół” można byłoby uniknąć, gdyby pozostawiono zapisy przyznające kuratorowi oświaty prawo weta w tej sprawie. Druga, według opozycji, przyczyna zwolnień to „demontaż liceów ogólnokształcących i ograniczenie nauczania przedmiotowego”. Zdaniem posła PiS Lecha Sprawki winna jest temu reforma programowa, która w tym roku wejdzie do klas II szkół ponadgimnazjalnych. Chodzi o ograniczenie nauczania przedmiotów ogólnokształcących. W najtrudniejszej sytuacji znajdują się nauczyciele takich przedmiotów, jak: geografia, chemia, fizyka, informatyka, przyroda, ponieważ zmiany programowe doprowadziły do zmniejszenia liczby godzin tych zajęć. Dobrze widać to na przykładzie fizyki, która jest najrzadziej wybieranym przedmiotem na poziomie rozszerzonym. Trudności ze znalezieniem pracy mogą mieć także nauczyciele chemii. „Żeby mieć pełny etat, będą musieli uczyć w czterech lub pięciu szkołach, co będzie miało wpływ na jakość ich pracy” – prognozował Sprawka.
Resort twierdzi jednak, że zwolnienia w oświacie to nade wszystko skutek niżu demograficznego. Jak mówił Krzyżanowski, populacja uczniów topnieje bardzo szybko. W okresie 2004/2005–2012/2013 liczba uczniów szkół podstawowych zmniejszyła się o 20%, a liczba nauczycieli tych szkół – tylko o 9%, co pokazuje, że spadek liczby nauczycieli nie jest wprost proporcjonalny do spadku liczby uczniów. Jeszcze lepiej widać to w gimnazjach. We wskazanym okresie liczba uczniów tych szkół spadła o 30%, a liczba nauczycieli – o 10%. Krzyżanowski przypomniał też, że wypowiedzenia złożone nauczycielom jeszcze nie oznaczają, że powiększą oni szeregi bezrobotnych: część z nich pobierze odprawy i przejdzie na emeryturę, inni znajdą pracę w szkołach niepublicznych lub wrócą, jeżeli we wrześniu okaże się, że oddziałów jest więcej niż pierwotnie zakładano. Pytany o liczbę nauczycieli niepełnozatrudnionych, wiceminister poinformował, że w 2012 r. na niepełnym etacie pracowało 130 705 nauczycieli (w 2011 r. – 125 tys., w 2010 r. – 123 tys., w 2009 r. – 121 tys., w 2008 r. – 122 tys., w 2007 r. – 116 tys., w 2006 r. – 112 tys.). „Jak patrzymy na skalę od roku 2006, czyli od roku, od którego ponad milion uczniów wypadło z systemu oświaty, można powiedzieć, że liczba nauczycieli niepełnozatrudnionych nie jest wprost proporcjonalna do zmniejszającej się liczby uczniów” – skomentował Krzyżanowski.
Opozycja: rząd umywa ręce
Posłowie opozycji zażądali od MEN podjęcia konkretnych działań mających na celu zahamowanie redukcji zatrudnienia w oświacie i pomoc zwalnianym nauczycielom w powrocie na rynek pracy. „Dlaczego nie uruchomiono jeszcze żadnych programów osłonowych?” – pytał poseł Sprawka. Posłanka Machałek podkreśliła z kolei, że MEN przerzuca większość obowiązków na samorządy, samo natomiast umywa ręce. Jej zdaniem resort powinien wykorzystać okres niżu demograficznego, by wprowadzić zmiany jakościowe w oświacie, np. zmniejszyć liczebność klas, a nie pozwalać na to, by tysiące nauczycieli traciło pracę. „Czy ministerstwo ma rzeczywiste propozycje dla zwalnianych nauczycieli?” – pytała.
W odpowiedzi wiceminister Krzyżanowski zapewnił, że MEN monitoruje sytuację i pracuje nad programami pomocy dla nauczycieli. Jeden z takich programów miałby być finansowany ze środków Funduszu Pracy. Resort zabiega też o środki unijne z programu operacyjnego Kapitał Ludzki, które chce przeznaczyć na aktywizację zawodową nauczycieli. „O szczegółach niebawem poinformujemy” – powiedział Krzyżanowski. Przypomniał też, że w styczniu br. w wyniku ustaleń z MEN minister pracy zwrócił się do starostów powiatów, prezydentów miast, burmistrzów oraz wójtów z prośbą, by objęli bezrobotnych nauczycieli działaniami mającymi na celu pomoc w podjęciu zatrudnienia lub uzyskania nowych kwalifikacji zwiększających szanse na rynku pracy.
Obecny na posiedzeniu wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński zaapelował o rozważenie zgłoszonej przez związek propozycji zmian w finansowaniu oświaty, tak by z subwencji oświatowej finansowani byli nie tylko uczniowie, ale też nauczyciele. Zaznaczył, że takie rozwiązanie stosowane jest w wielu krajach UE. Proponowanie zwalnianym nauczycielom pracy w innych dziedzinach gospodarki określił jako „nieporozumienie”. Jego zdaniem należy wykorzystać potencjał kadry pedagogicznej w oświacie, organizując mniejsze oddziały, zajęcia opiekuńcze czy wyrównawcze.
Zwolnienia nauczycieli w liczbach (dane MEN)
Typ szkoły |
Liczba zwolnień planowanych w 2013 r. |
Przedszkola |
105
|
Szkoły podstawowe |
1640 |
Gimnazja |
997
|
Szkoły ponadgimnazjalne |
516 |
Zakłady kształcenia nauczycieli i kolegia pracowników służb społecznych |
164 |
Pozostałe placówki |
204 |
Zespoły szkół i placówek |
3247
|
OGÓŁEM |
6873 |
Obecnie w szkołach i placówkach prowadzonych przez samorządy pracuje 567 218 nauczycieli. Nauczyciele przeznaczeni w tym roku do zwolnienia stanowią 1,2% ogółu. Najwięcej nauczycieli straci pracę w miastach – 5121 osób.
Małgorzata Tabaszewska