willow-1516877_640.jpg

Najnowszy „Monitoring trendów w innowacyjności” pokazuje wyraźny zwrot w kierunku zrównoważonego rozwoju i uwzględniania w planach wzrostu dobra klimatu. Światowe gospodarki ogłaszają również zwiększenie digitalizacji procesów związanych z administracją państwową i biznesem. Wszystko to będzie szło w parze ze wzmacnianiem bezpieczeństwa cyfrowego.

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) opublikowała raport „Monitoring trendów w innowacyjności”, zrealizowany w ramach projektu inno_LAB, który jest częścią działań z zakresu Monitoringu Narodowych Systemów Innowacji (NSI).


arrow-1295953_640.png

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w trzech pierwszych kwartałach 2021 roku w firmach zatrudniających powyżej 9 osób nakłady inwestycyjne wyniosły 108 193 mln PLN i okazały się o 8,5% wyższe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.

Na podstawie tych danych oraz prezentowanych wcześniej, za pierwsze półrocze, można szacować że w samym III kwartale 2021 r. w firmach zatrudniających powyżej 9 osób nakłady inwestycyjne wyniosły 40.560 mln PLN i okazały się o 13,9 % wyższe niż przed rokiem.


ekonomia_informacje-8.jpg

Opublikowany niedawno projekt Kodeksu Dobrych Praktyk dla rynku franczyzy nie uzyskał poparcia Rzecznika MŚP, Adama Abramowicza. Choć na stronie internetowej projektu mogliśmy przeczytać o wsparciu Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców dla tej inicjatywy, to w rzeczywistości prace nad projektem toczyły się bez jego udziału.

Jak wielokrotnie wskazywano, zarówno na posiedzeniach Zespołu Roboczego ds. Franczyzy, jak i w innych komunikatach oraz działaniach Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców, kodeks dobrych praktyk dla rynku franczyzy, zdaniem Rzecznika MŚP, będzie kompletny wyłącznie przy uwzględnieniu postulatu wprowadzenia konkretnego okresu wypowiedzenia, tak dla franczyzobiorców, jak i dla franczyzodawców. Ponadto Kodeks powinien precyzować, że zakaz konkurencji nie może być dłuższy od okresu obowiązywania umowy.

– Wypracowana formuła Kodeksu nie jest kompromisem, ponieważ nie zawiera w sobie najważniejszego z punktu widzenia franczyzobiorców zapisu o 3 i 6 miesięcznym okresie wypowiedzenia odpowiednio dla franczyzobiorców i franczyzodawców. Świadectwem braku uniwersalnego poparcia dla projektu jest też fakt, że sygnatariuszami Kodeksu są prawie wyłącznie organizacje zrzeszające franczyzodawców, ze strony franczyzobiorców jest to tylko jedna organizacja – komentuje Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców.

Rzecznik MŚP stworzył dla przedstawicieli obu stron przestrzeń do dyskusji nad samoregulacją rynku franczyzowego w postaci Zespołu Roboczego ds. Franczyzy w Radzie Przedsiębiorców przy Rzeczniku. Zespół miał opracować kodeks, który miałby na celu zabezpieczenie franczyzobiorców przed negatywnymi skutkami wykorzystywania silniejszej pozycji ekonomicznej przez franczyzodawców. Kością niezgody okazał się proponowany przez Rzecznika przepis o 3 i 6 miesięcznym okresie wypowiedzenia umowy franczyzy.

– Konkretne i dość krótkie terminy są niezbędne, aby zabezpieczyć franczyzobiorców przed dramatami osobistymi i rodzinnymi spowodowanymi niemożnością uwolnienia się od długoterminowej umowy franczyzy w przypadku, gdy przedsięwzięcie z różnych przyczyn przestało przynosić franczyzobiorcy dochody – dodaje Adam Abramowicz.

W ostatnim czasie Ministerstwo Sprawiedliwości rozpoczęło analizę potrzeby uregulowania ustawowego kwestii umowy franczyzy, która do tej pory stanowi jedną z tzw. umów nienazwanych.

Konieczne jest rozwiązanie problemu mikroprzedsiębiorców uwikłanych w niedające się rozwiązać długoterminowe umowy franczyzowe. Rzecznik MŚP wciąż uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie odpowiednich rozwiązań samoregulacyjnych. Muszą być one jednak akceptowalne dla wszystkich stron. Zaproponowany przez środowisko franczyzodawców Kodeks Franczyzy tego nie gwarantuje. Jeśli konsensus nie zostanie osiągnięty, wydaje się, że niezbędne będzie uregulowanie tej kwestii na poziomie ustawy.

Źródło: Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców


polish-flag-1859320_640.png

Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz wystąpił do Premiera Mateusza Morawieckiego o wprowadzenie podatkowych zmian do rządowego programu „Polskiego Ładu”. Dotyczą one m.in. umożliwienia skorzystania z kwoty wolnej do 30.000 zł przedsiębiorcom rozliczającym się podatkiem liniowym, wprowadzenia maksymalnej kwoty składki zdrowotnej, zastąpienia podatku dochodowego CIT podatkiem przychodowym oraz wprowadzenia podatku od przychodu spółek niemających rezydencji w Polsce, a osiągających przychód w Polsce.


rzecznikMSP-1024x177.jpg

Chodzi o progospodarcze modyfikacje „Polskiego Ładu”: kwotę wolną 30 tys. zł dla przedsiębiorców płacących podatek liniowy oraz ograniczenie składki zdrowotnej do kwoty maksymalnej obliczonej z podstawy 30 krotności średniej płacy dla wszystkich.

Rada Naukowa przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców w stanowisku skierowanym do Premiera Mateusza Morawieckiego wskazuje, że wprowadzenie propozycji podatkowych „Polskiego Ładu” w wersji silnie socjalnej umożliwi rolowanie długu w perspektywie kilku lat, ale jednocześnie wprowadzi progresywny wzrost zadłużenia publicznego i duże trudności z powrotem do deficytu budżetowego na poziomie poniżej 3% PKB. – Poważne wątpliwości wzbudziła kwestia planowanego uzależnienia składki zdrowotnej przedsiębiorców od dochodów oraz braku możliwości jej odliczenia. Rada Naukowa proponuje określenie maksymalnej składki zdrowotnej, która w ciągu roku nie powinna przekraczać kwoty wyliczonej od 30-krotności prognozowanego średniego wynagrodzenia – pisze w piśmie do Premiera Prof. dr hab. Jan Klimek, Przewodniczący Rady Naukowej.

W ocenie Rady Naukowej progi podatkowe powinny odzwierciedlać poziom płac. Tymczasem podniesienie progu podatkowego w „Polskim Ładzie” jedynie o niespełna 35 tys. zł (wzrost o 40%) nie rekompensuje wzrostu wynagrodzeń, powodując, że próg podatkowy nadal pozostaje w niekorzystnej relacji do wynagrodzeń w gospodarce. Zdaniem Rady Naukowej dodatkowym ryzykiem jest tu również inflacja, która będzie powodować, iż wielu podatników znajdzie się w II progu podatkowym mimo braku realnego wzrostu ich wynagrodzeń.

Poważne wątpliwości zdaniem naukowców wzbudziła kwestia planowanego uzależnienia składki zdrowotnej przedsiębiorców od dochodów oraz braku możliwości jej odliczenia. W ocenie Rady Naukowej trafionym rozwiązaniem w tej kwestii jest określenie maksymalnej składki zdrowotnej, która w ciągu roku nie powinna przekraczać kwoty wyliczonej od 30-krotności prognozowanego średniego wynagrodzenia. W opinii Rady Naukowej kwota wolna od podatku powinna być jednolita i dostępna dla każdego podatnika, w tym również rozliczającego się podatkiem liniowym, niezależnie od wysokości osiąganego dochodu.

– Implementacja zaproponowanych wyżej rozwiązań niewątpliwie będzie wiązać się z dodatkowymi kosztami dla budżetu państwa. Aby ją zredukować, Rada Naukowa proponuje wdrożenie rozwiązań podatkowych sugerowanych przez Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców w postaci wprowadzenia podatku dla firm niemających rezydencji podatkowej w Polsce oraz zastąpienia CIT podatkiem przychodowym o stawce 0,5 % – 1,5 % – pisze w piśmie Prof. dr hab. Jan Klimek, Przewodniczący Rady Naukowej.

Rada Naukowa pragnie równolegle wskazać, iż wprowadzenie propozycji podatkowych „Polskiego Ładu” w wersji silnie socjalnej umożliwi rolowanie długu w perspektywie kilku lat, ale jednocześnie wprowadzi progresywny wzrost zadłużenia publicznego i duże trudności z powrotem do deficytu budżetowego na poziomie poniżej 3% PKB. W efekcie, zdaniem Rady Naukowej, może to za kilka lat doprowadzić m.in. do konieczności wdrożenia procedury nadmiernego deficytu, utraty wiarygodności naszego kraju na międzynarodowych rynkach czy wyższego ryzyka niewypłacalności państwa, prowadzącego do deprecjacji złotego poprzez m.in. wyższe koszty obsługi długu przy wyższych stopach procentowych.

– Może to się również wiązać z koniecznością znacznej podwyżki podatków, jak również wprowadzenia nowych danin, które będą prowadziły do pauperyzacji społeczeństwa i zmiany praw własności – argumentuje w stanowisku Przewodniczący Rady Naukowej.

Rada Naukowa przy Rzeczniku MŚP jest organem doradczym i opiniodawczym Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Do głównych jej zadań należy m.in. konsultowanie projektów ustaw i propozycji legislacyjnych. Rada zrzesza naukowców z najważniejszych uczelni i wydziałów ekonomicznych w Polsce:

prof. dr hab. Jan Klimek (Szkoła Główna Handlowa – przewodniczący Rady Naukowej)
prof. dr hab. Mariusz Popławski (Uniwersytet w Białymstoku)
prof. dr hab. Konrad Raczkowski (Społeczna Akademia Nauk)
dr hab. Rafał Dowgier, prof. UwB (Uniwersytet w Białymstoku)
dr hab. Grzegorz Krzos, prof. UEW (Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu)
dr hab. Adam Mariański, prof. UŁ (Uniwersytet Łódzki)
dr hab. Przemysław Niewiadomski, prof. UZ (Uniwersytet Zielonogórski)
dr hab. Tomasz Długosz (Uniwersytet Jagielloński)
dr hab. Marcin Gołembski (Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu)
dr hab. inż. Agnieszka Stachowiak (Politechnika Poznańska)
dr Małgorzata Kosała (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie)
dr Rafał Kozłowski (Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach)

Źródło: Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców


flagi-swiata-09.20.jpg

Mimo kolejnej fali pandemii i długotrwałego zamknięcia wielu największych gospodarek UE powrót Polski do poziomu PKB sprzed pandemii będzie możliwy już na początku 2022 roku – powiedziała Obserwatorowi Finansowemu Beata Javorcik, Główna Ekonomistka EBOR.

Tym samym Główna Ekonomistka EBOR podtrzymała prognozy wzrostu dla Polski z jesieni 2020 roku. Dodała też, że szybka i zdecydowana polityka luzowania pieniężnego prowadzona przez Narodowy Bank Polski, jak również program skupu aktywów, pomogły zmniejszyć negatywne skutki pandemii na polską gospodarkę. „Świadczy to o tym, że polski bank centralny dobrze wykorzystał doświadczenia innych banków centralnych z okresu globalnego kryzysu finansowego” – powiedziała Javorcik.

  • Obserwator Finansowy: Pod koniec 2020 roku EBOR prognozował, że Polska powróci do poziomu PKB sprzed pandemii na początku 2022 roku. Czy teraz – w kontekście kolejnej fali pandemii w Polsce i perspektywy długotrwałego zamknięcia wielu gospodarek w UE, w tym – gospodarki niemieckiej – należałoby przewidywać, że ten okres się wydłuży? Jaki będzie wzrost PKB w 2021, a jaki w 2022?

Beata Javorcik: Recesja w 2020 okazała się płytsza od spodziewanej, a prognozowane przez nas odbicie w wysokości co najmniej o 3 proc. w tym roku będzie wystarczające, żeby rok 2022 zacząć od poziomu PKB sprzed pandemii. Nasza prognoza wzrostu PKB na ten rok i tak jest względnie konserwatywna w porównaniu z innymi ważnymi ośrodkami prognostycznymi.

Szczegółowe prognozy gospodarcze zostaną zaprezentowane na Dorocznym Zgromadzeniu EBOR-u, które odbędzie się 29 czerwca br. Będą się one odnosiły do sytuacji gospodarczej w krajach działalności banku (głównie kraje Europy Środkowo-Wschodniej, Kaukazu, Azji Centralnej, Afryki Północnej i Bliskiego Wchodu oraz Turcja), a więc nie będą one prognozowały sytuacji ekonomicznej Niemiec.

  • Siłą polskiej gospodarki w 2020 roku był eksport, zwiększył się np. udział eksportu do Niemiec, a jednocześnie wielu ekspertów mówi, że pandemia może zmienić powiązania handlowe na świecie, kierunki globalnych łańcuchów wartości. Tak będzie? Czeka nas deglobalizacja? Siłą będą lokalne powiązania?

Przedwcześnie jest mówić o deglobalizacji. Zapewne spadnie stopa wzrostu światowego eksportu, bo wymiana handlowa nie może przecież rosnąć bez końca oraz wykorzystano już większość możliwości na lokowanie produkcji w miejscach z tańszą siłą roboczą. Natomiast oczekiwałabym wzrostu eksportu usług, które umożliwi praca zdalna, do pewnego stopnia zastępując migrację. Nadal istnieją duże różnice pomiędzy krajami w zakresie zarobków wykształconej siły roboczej, a to szansa na zysk dla korporacji, które będą umiały na tym skorzystać.

Coraz większą wagę będziemy przywiązywać do odporności łańcuchów wartości na wstrząsy poprzez dywersyfikację dostawców, nawet jeśli będzie się to wiązać z wyższymi kosztami.

Pandemia zmieni również podejście do globalnych łańcuchów wartości. Pokazała ona, jak bardzo świat jest zależny od chińskich dostawców, co może oznaczać, że potencjalna klęska żywiołowa dotykająca ten kraj czy konflikt handlowy z Chinami może doprowadzić do zaburzeń w dostawach. Co więcej, pandemia zwróciła naszą uwagę na to, że wydarzenia nawet o niskim prawdopodobieństwie mają jednak miejsce i mogą z łatwością zakłócać globalne łańcuchy wartości.  Mam tu na myśli, nie tylko zmiany klimatyczne, które przyniosą więcej ekstremalnych zjawisk pogodowych, ale również zablokowanie Kanału Sueskiego przez kontenerowiec MV Ever Green. Myślę, że coraz większą wagę będziemy przywiązywać do odporności łańcuchów wartości na wstrząsy poprzez dywersyfikację dostawców, nawet jeśli będzie się to wiązać z wyższymi kosztami.

  • Co wynikałoby dla Polski z takich ewentualnych zmian globalnych łańcuchów wartości? Mogłaby to być np. szansa na umocnienie pozycji eksportowej Polski w bliskich geograficznie największych gospodarkach Europy Zachodniej czy też – na zdobycie nowych rynków?

Zmiany w globalnych łańcuchach wartości stworzą nowe możliwości dla Polski. Sprzymierzeńcem będzie automatyzacja, dzięki której można będzie przenieść do Polski produkcję z krajów o niższych kosztach pracy i zastąpić chińskich dostawców np. na rynku niemieckim. Na pewno łatwiej będzie umocnić polską pozycję na rynkach Europy Zachodniej niż zdobyć nowe, bardziej odległe geograficznie, rynki. Doświadczenie wielu krajów pokazuje, że dobrym sposobem na zdobycie nowych rynków jest przyciągnięcie bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). Niestety UNCTAD prognozuje globalnie niski poziom BIZ na najbliższe lata, tak więc konkurencja będzie mocna i trzeba się będzie bardzo starać o napływ inwestycji.

  • Jednym z najważniejszych partnerów handlowych Polski jest Wielka Brytania. Czy brexit, który już się w tym roku ostatecznie dokonał, osłabi wymianę handlową Polski z Wyspami?

6 proc. polskiego eksportu skierowane jest do Wielkiej Brytanii. Brexit nie wprowadził ceł na unijny, a w tym polski, eksport na Wyspy, niemniej jednak podwyższy on administracyjne koszty tego eksportu. Dodatkowe koszty to wymóg wypełnienia deklaracji celnej, to koszt uzyskania eksportowego świadectwa zdrowia dla produktów pochodzenia zwierzęcego i żywności wysokiego ryzyka niepochodzącej od zwierząt, to opóźnienia związane z wymogami kontroli sanitarnych, itd. Zmiany też uderzą w polski eksport żywności na Wyspy.

  • W strukturze dynamiki PKB w Polsce wciąż za mało jest inwestycji prywatnych, znacznie spadł poziom inwestycji zagranicznych (BIZ). Czy wielkie inwestycje publiczne, finansowane przez rząd i samorządy, mogą efektywnie uzupełnić w gospodarce to, czego nie robią w dostatecznym stopniu firmy?

Oczywiście, że nie. Nigdy inwestycje publiczne nie zastąpią inwestycji firm, a szczególnie inwestycji firm zagranicznych. Owszem, inwestycje publiczne, takie jak w infrastrukturę drogową, kolejową, zwiększenie efektywności energetycznej budynków publicznych, itd., są świetną metodą na podtrzymanie wzrostu gospodarczego, bo też pośrednio angażują wiele gałęzi gospodarki, przyczyniając się w ten sposób utrzymania zatrudnienia i konsumpcji prywatnej. Nie są jednak substytutem BIZ, bo BIZ to przede wszystkim napływ wiedzy, technologii i innowacji. BIZ to również napływ informacji o nowych rynkach eksportowych i sposób na poszerzenie oferty eksportowej oraz podniesienie wartości dodanej zawartej w produktach kierowanych na rynki zagraniczne.

Nigdy inwestycje publiczne nie zastąpią inwestycji firm, a szczególnie inwestycji firm zagranicznych. BIZ to przede wszystkim napływ wiedzy, technologii i innowacji.

Biznes prywatny zacznie inwestować, gdy zmniejszy się niepewność co do dalszego rozwoju pandemii, a otoczenie gospodarcze i perspektywa zysków z tych inwestycji będą pozytywne. Program szczepień (chodź trochę wolny) i badania nad nowym lekami na COVID-19 są światełkiem w tunelu. Poza tym, biznes dostosowuje się do nowych warunków prowadzenia działalności i docierania do swoich klientów, m.in. poprzez Internet. Jednak trzeba pamiętać, że wiele sektorów gospodarki (np. gastronomia czy usługi fryzjerskie albo kosmetyczne) nie mogą funkcjonować w Internecie.

Mija niemal dokładnie rok od rozpoczęcia programu skupu aktywów przez bank centralny w Polsce. Jak Pani ocenia rok funkcjonowania tego programu? Czy polski bank centralny efektywnie wykorzystał doświadczenia innych banków centralnych m.in. z kryzysu 2008-2009 i obecnego?

Szybka i zdecydowana polityka luzowania pieniężnego prowadzona przez Narodowy Bank Polski, jak również program skupu aktywów, pomogły zmniejszyć negatywne skutki pandemii na polską gospodarkę. Świadczy to o tym, ze polski bank centralny dobrze wykorzystał doświadczenia innych banków centralnych z okresu globalnego kryzysu finansowego. Działania NBP zostały bardzo pozytywnie ocenione przez MFW w czasie ostatniej konsultacji, która miała miejsce w lutym br.

  • Mimo wielkich programów QE realizowanych w największych bankach centralnych na świecie instytucje międzynarodowe nie widzą trwałego zagrożenia presją inflacyjną. Takie są również prognozy NBP. Czy po ustąpieniu pandemii możliwe jest zagrożenie inflacją na świecie?

Programy pomocowe, w tym QE, zwiększają podaż pieniądza w gospodarce. Pytanie, gdzie te pieniądze są wydawane. Jeśli rządy kierują pieniądze głównie do gospodarstw domowych, to zwiększone oszczędności a następnie oczekiwane zwiększone wydatki, po poluzowaniu obostrzeń, poskutkują wyższą inflacją. Jeżeli jednak długoterminowe obostrzenia związane z pandemią lub zmiany w preferencjach konsumentów obniżą konsumpcję usług, a zwiększą popyt na produkty przemysłowe, to globalizacja pomoże w utrzymaniu niskiej inflacji. W Chinach produkcja ruszyła pełną parą, choć popyt nie powrócił do poziomu sprzed pandemii, tak więc jak dotąd nie zarejestrowano podwyżek cen eksportu.

Szybka i zdecydowana polityka luzowania pieniężnego prowadzona przez Narodowy Bank Polski, jak również program skupu aktywów, pomogły zmniejszyć negatywne efekty pandemii na polską gospodarkę.

Jeśli programy pomocowe kierowane są głównie do firm, to w sytuacji, kiedy takie firmy nie pracują z powodu „lockdownu”, środki te pomagają tym firmom jedynie przetrwać kryzys, hibernując je, bez znacznego wpływu na inflację.

  • Na razie wiele państw intensywnie walczy z pandemią, zwiększając jednocześnie swoje zadłużenie. Czy ten zwiększony poziom długu publicznego będzie problemem świata po pandemii? 

Rosnący poziom długu to w większym stopniu wyzwanie związane ze starzejącymi się społeczeństwami i ryzykiem wolniejszego wzrostu nominalnego w długim okresie. Wydatki związane z COVID-19 zwiększają oczywiście dług, ale też, jeśli są dobrze zaplanowane, są przejściowe i zabezpieczają przed trwałymi stratami w zatrudnieniu oraz spadkiem potencjalnego wzrostu. Dług zaciągnięty po to, by radzić sobie z kryzysem, który zdarza się raz na kilka dekad, powinno się spłacać przez wiele lat.

Czy pandemia będzie wsparciem dla zielonej energii i ekologii? Na razie świat zalewa niepowstrzymana fala śmieci związanych z pandemią, np. zużytych maseczek, itp. Wiele krajów być może nie będzie w stanie wygenerować środków na restrukturyzację produkcji energii.

W krótkim terminie, kryzys pandemiczny przyczynia się do zanieczyszczenia środowiska, poprzez zwiększone (ale uzasadnione) zużycie jednorazowych maseczek, rękawiczek i innych środków ochronnych, które zabezpieczają nas przed patogenami. W średnim i długim terminie, jednak, programy pomocowe dla firm, w tym finansowanie sektora bankowego, powinny być ukierunkowane w stronę zielonej energii i ekologii. Jeśli wspierać firmy, to takie które nie są ‘zombie’ ale takie, które inwestują w przyszłościowe i pozytywne dla środowiska technologie.

Zielona gospodarka

W krótkim okresie, państwo powinno wspierać zielone projekty, które są pracochłonne i generują miejsca pracy, takie jak termoizolacja budynków czy zielona infrastruktura. Może też wymagać od firm otrzymujących państwową pomoc zobowiązań do zrobienia audytu energetycznego (taki audyt może być też dotowany przez państwo). Wiele firm nie widzi potrzeby inwestowania w oszczędzanie energii, bo skupia się tylko na wydatkach związanych z tymi inwestycjami, a jest świadoma zysków, które mogą one przynieść. W średnim okresie, państwo powinno uporządkować ceny energii, m.in. poprzez eliminację zbędnych subsydiów dla wydobywania paliw kopalnych jak również prawidłowo opodatkować emisje CO2 przez przemysł. W dłuższej perspektywie, państwo powinno dopuścić kreatywną destrukcję, która będzie wspierać czysty i zrównoważony wzrost gospodarczy.

Poprzez pandemię społeczeństwo stało się bardziej świadome zagrożeń związanych ze zmianami klimatycznymi. W Polsce potwierdziło to 31 procent ankietowanych, w Turcji ponad połowa, a na Białorusi jedna piąta. Myślę, że poparcie dla zielonej polityki będzie rosło.

  • Świat po pandemii będzie światem znacznie i trwale uboższym? Społeczeństwa, konsumenci świata zachodniego trwale zubożeją? Przestaną kupować, podróżować, inwestować? 

Jest to wysoce prawdopodobne, że „głód” podróży będzie skutkował ogromną chęcią powrotu do podróżowania, jak to miało miejsce przed pandemią. Pokazały to zeszłoroczne wakacje. Kraje, które poluzowały restrykcje, doświadczyły zalewu turystów, np. Chorwacja czy Grecja.

Skutki pandemii rozłożą się nieproporcjonalnie między bogatszymi krajami a uboższymi, rozwijającymi się, gospodarkami. Oczywiście, bardziej poturbowane zostaną gospodarki biedne, obciążone dodatkowymi długami i upadłymi biznesami, te w których rządy nie mogły sobie pozwolić na wystarczające pakiety pomocowe.

  • A co z najbiedniejszymi krajami świata? Czy wzrośnie tam skrajne ubóstwo i czy wielkie międzynarodowe instytucje poradzą sobie z taką skalą potrzeb w biedniejszych krajach Afryki, Azji, Ameryki Południowej?

Liczba ludzi żyjących w warunkach ekstremalnego ubóstwa spadła z 1.9 miliarda w 1990 roku do 689 milionów w 2017 roku. To ogromny sukces, który niestety został zagrożony przez pandemię.  Bank Światowy szacuje, że między 119 a 124 milionów ludzi dołączyło do grupy żyjących w warunkach ekstremalnego ubóstwa w zeszłym roku. To wielkie wyzwanie dla międzynarodowych instytucji.  Wiele krajów rozwijających się boryka się z problemem długów. Otwarcie mówi się o tym, że szykuje się nowy kryzys zadłużeniowy. Stąd też dyskusje o zwiększeniu finansowania przez MFW dzięki zmianom w ilości i alokacji Specjalnych Praw Ciągnienia (ang. Special Drawing Rights, SDR), co pozwoliłoby na zwiększenie międzynarodowych rezerw państw członkowskich MFW.

Wiele krajów rozwijających się boryka się z problemem długów. Otwarcie mówi się o tym, że szykuje się nowy kryzys zadłużeniowy.

Oczywiście sama pomoc międzynarodowa nie wystarczy. Kraje rozwijające się muszą rozwiązywać wiele problemów strukturalnych, tj. problemy rynku pracy, służby zdrowia, edukacji i korupcji. Finansowanie bez ulepszenia działalności krajowych instytucji zadziała tylko na krótką metę.

  • Jakie kierunki, trendy pozostaną na trwałe w świecie zachodnim po pandemii – czy te w zakresie organizacji pracy lub edukacji, czy w zakresie innowacji technologicznych i komunikacji społecznej? Inne? 

Jak najbardziej, nowe technologie pozostaną z nami. Dziś korporacje dobrze sobie radzą w świecie wirtualnym. System hybrydowy, tzn. kilka dni w biurze i kilka dni pracy z domu, będzie trudniejszy do wcielenia w życie. Tu wyzwaniem będzie to, by głosy tych pracujących zdalnie były tak samo ważne jak głosy siedzących przy biurowym stole konferencyjnym. Kobiety pewnie preferować będą większą ilość dni pracy zdalnej, co będzie wiązać się z zagrożeniem, że ich głosy będą mniej słyszalne a ich praca mniej doceniana.

W przypadku niektórych stanowisk i funkcji praca zdalna stanie się normą. A to oznacza, że można będzie zatrudniać pracowników mieszkających nawet w innych krajach. Dla korporacji to szansa na obcięcie kosztów, ale dla wykwalifikowanych pracowników w Europie Wschodniej – na lepiej płatne miejsca pracy za wirtualną granicą. Dużo łatwiej będzie taki system wprowadzić w krajach UE, dzięki wspólnym regulacjom ochrony danych i możliwości bezwizowych podróży.

Beata Javorcik jest główną ekonomistką Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) w Londynie, profesorem ekonomii na Uniwersytecie Oxfordzkim i członkiem All Souls College. 

– Rozmawiał Maciej Danielewicz

Źródło: nbp.pl


airbus-4454338_640.jpg

Trzyprocentowa recesja, drastyczny spadek przychodów z turystyki i olbrzymi wzrost bezrobocia. Czy taki scenariusz czeka Islandię po tym, jak WOW Air nagle zakończył działalność w ubiegłym tygodniu?

Bankructwo linii lotniczej nie jest szczególnie zaskakującą informacją w obecnych czasach. Rynek lotniczych przewozów pasażerskich jest niezwykle konkurencyjny, a gwałtownie zmieniające się koszty paliwa czy wojny cenowe powodują wysokie ryzyko prowadzenia takiej działalności.


ekonomia-informacje-65.jpg

Polityka monetarna Rezerwy Federalnej, globalne spowolnienie gospodarcze, brexit, negocjacje handlowe USA i Chin – te wydarzenia wywołują ostatnio ogromne wahania na rynku akcji, obligacji czy walut, w znikomym jednak stopniu wpływają na kryptowaluty. To może być cenny sygnał dla inwestorów.

 

Ceny większości najpopularniejszych kryptowalut stoją w miejscu. Od blisko miesiąca cena bitcoina porusza się w bardzo wąskim przedziale ok. 3,6-4 tys. dolarów. Jeżeli popatrzymy nieco szerzej – od końcówki listopada do dzisiaj notowania mieszczą się w przedziale ok. 3,15-4,30 tys. dol. Jak na wahania, do jakich przyzwyczaiły nas kryptowaluty, to naprawdę niewiele. Oczywiście wcześniej były istotne spadki – na przełomie lat 2017 i 2018 czy nawet jeszcze w połowie listopada ub.r., który w szybkim tempie sprowadził ceny bitcoina z 6,5 tys. dol. do poziomo o niemal połowę niższego. Bieżący stan, w jakim znalazły się kryptowaluty, niekoniecznie musi być jednak zły. Biorąc pod uwagę wszystkie wydarzenia ekonomiczne i geopolityczne, stabilizację kryptowalut można nawet wziąć za ich ogromny plus.


shopping-4974313_640.jpg

Papier toaletowy, który był jednym z głównych deficytowych towarów w PRL, jest obecnie eksportowym hitem Polski. Sprzedajemy go głównie Niemcom, a nasz kraj jest trzecim na świecie dostawcą tego artykułu codziennego użytku.

Praktycznie przez cały okres PRL papier toaletowy był towarem niezwykle trudno dostępnym i reglamentowanym. Pożądany i wart wielokrotnie więcej, niż wynosiła oficjalna jego cena, zasłużył sobie na miano kultowego produktu, podobnie jak np. szynka.

Każdy, kto choć liznął kilka lat minionego systemu, pamięta przewieszany na sznurkach szary papier lub wycieczki z gazetami do skupu makulatury w celu otrzymania tego w owym czasie luksusowego dobra. Obecnie w większości państw nie ma oczywiście najmniejszych problemów z nabyciem papieru toaletowego, ale paradoksalnie to po części jest zasługa Polski.