cryptocurrency-3409725_640.jpg

Jak długo będziemy czekać, aż kryptowaluty wedrą się do naszej codzienności? Niedługo. Facebook i inne największe komunikatory na świecie tworzą własne kryptowaluty. To fundamentalne zmiany dla rynku.

Adaptacja kryptowalut przez duże, międzynarodowe firmy nabiera tempa. Po ogłoszeniu wprowadzenia do użycia własnych kryptowalut przez amerykański bank J.P. Morgan Chase i szwajcarski Julius Baer do grona dołączają firmy oferujące aplikacje do wysyłania wiadomości, m.in. Facebook, Telegram, Signal, Line i Kakao. W sumie blisko dwa miliardy ludzie na świecie niebawem skorzysta z kryptowalut.


matrix-3109378_640.jpg

W połowie lutego jeden z największych banków – amerykański J.P. Morgan Chase ujawnił światu, że stworzył własną kryptowalutę JPM Coin. To może przynieść przełom w systemie bankowości.

W najbliższych miesiącach JPM Coin wejdzie w fazę prób i będzie wykorzystywany tylko do niewielkiej części transakcji amerykańskiego banku. Potencjał jednak jest ogromny. Według danych J.P. Morgan Chase pod koniec czwartego kwartału ub.r. zarządzał on aktywami (AuM) o wartości ok. 2 bilionów dolarów. Z kolei CNBC podaje, że codziennie transferuje on dla największych korporacji więcej niż 6 bln dol. Dla porównania kapitalizacja całego rynku kryptowalut wynosi obecnie ok. 134 mld dol., czyli tylko niewielką frakcję tego, czym zarządza bank.


kittens-3535404_640.jpg

W niedzielę 17 lutego przypadał międzynarodowy dzień kota. To dobra okazja, by przyjrzeć się, jaki wpływ na gospodarkę mają zwierzęta domowe i dlaczego jest praktycznie pewne, że w Polsce będzie się on sukcesywnie zwiększać.

W Unii Europejskiej kot jest najpopularniejszym zwierzęciem domowym. Mieszkańcy UE mają w sumie 74 miliony kotów, a ok. 8 mln mniej psów (dane FEDIAF). Mimo przypadającego święta futrzaków odwieczna walka o zainteresowanie pomiędzy psem i kotem nie jest przesądzona.

W Polsce akurat palmę pierwszeństwa ma pies. FEDIAF szacuje ich liczbę na ok. 7,5 mln, a kotów o milion mniej. W USA, gdzie zwierzę domowe ma prawie 70 proc. gospodarstw domowych, także wygrywają psy. W Azji również miejsce na najwyższym stopniu podium dzierży najlepszy przyjaciel człowieka.

Pozostawiając zatem kwestię zwycięstwa nierozwiązaną, warto przyjrzeć się, jaki wpływ na gospodarkę mają zwierzęta domowe?

100 mld dolarów na samą karmę i akcesoria

Fakt, że w ok. połowie wszystkich gospodarstw domowych w krajach rozwiniętych i rozwijających (badanie GFK Global) właściciele mają jakieś zwierzę (prócz kota czy psa, są to ptaki, rybki, małe ssaki czy małe gady), musi generować wpływ na gospodarkę.

Według danych Euromonitor International i APPA globalnie na żywność i produkty dla zwierząt domowych wydano 106,3 mld USD w 2016 r. Ok. 40 proc. tej kwoty przypada na Stany Zjednoczone. Należy jednak zauważyć, że szacunki nie obejmują usług (zwłaszcza weterynaryjnych), a także pośrednich skutków gospodarczych, które są wielokrotnie większe.

USA: 220 mld dolarów i milion miejsc pracy

W 2017 r. Center for Regional Analysis amerykańskiego George Mason University przygotowało szeroką analizę przemysłu związanego ze zwierzętami domowymi. Wynika z niej, że nasi pupile generują ok. 32 mld dolarów przychodów dla producentów żywności, licząc wyłącznie asortyment dla kotów oraz psów w USA. Do tego również dochodzą wpływy klinik weterynaryjnych – ponad 20 mld dol. Z kolei 4 mld dolarów domowe zwierzęta przynoszą sektorowi nieruchomości komercyjnych (chodzi sklepy, gabinety, „hotele”) oraz kolejne 4 mld USD firmom farmaceutycznym.

Ogólnie bezpośredni i pośredni (poprzez oddziaływanie np. na rolnictwo, transport, wykorzystanie surowców do pakowania i usługi ubezpieczeniowe) wpływ zwierząt domowych na amerykańską gospodarkę, według badań zamieszczonych w publikacji „The Economic Impact of the US Pet Industry”, wynosił w 2015 r. ok. 220 mld dolarów i przyczynił się do wygenerowania ok. 1 miliona miejsc pracy.

Boom dopiero przed Polską?

Chociaż wydatki na produkty i usługi związane z naszymi czworonożnymi czy skrzydlatymi przyjaciółmi są w Polsce znacznie skromniejsze niż w USA, to jednak ich wzrost jest znaczący.

Euromonitor International oblicza, że roczne przychody producentów żywności i akcesoriów to ok. 750 mln dolarów (2,85 mld zł). Kwota ta nie obejmuje jednak usług i pośredniego wpływu na gospodarkę. Bez problemu można ją, chociażby na podstawie badań w USA, ocenić na kilkanaście mld złotych. Dodatkowo według Euromonitora w latach 2011-2016 rosła ona każdego roku o 6,5 proc.

Online, premium, bio i z polisą na zdrowie…

Zgodnie ze światowymi tendencjami handel artykułami dla zwierząt domowych migruje w stronę internetu. W Chinach już ok. 40 proc. produktów dla pupili jest sprzedawana online, w Polsce ok. 10 proc.

Rynek żywności dla zwierząt, podobnie zresztą jak dla ludzi, podąża w stronę droższych, naturalnych posiłków. Zaczynają one być hipoalergiczne, wolne od GMO czy glutenu. Na niektórych rynkach pojawiają się również produkty BIO.

W przypadku usług coraz wyższe standardy, ale również i koszty, są w klinikach weterynaryjnych. W USA, czy Niemczech zaczynają być popularne prywatne ubezpieczenia zdrowotne, które za kwotę kilkuset dolarów czy euro rocznie pozwolą na najlepszą możliwą opiekę medyczną dla ich pupili.

 

Marcin Lipka – główny analityk

Kantor wymiany walut on-line Zielona Góra

www.cinkciarz.pl



Zgodnie z informacjami medialnymi systematycznie zmniejsza się liczba interpretacji podatkowych, wydawanych przez organy podatkowe. W 2015 r. wydano ich 37,7 tys., w 2016 r. 33,6 tys., a w 2017 r. tylko 25,7 tys. W 2018 r., w okresie od stycznia do końca października skarbówka wydała ich 19,5 tys. Interpretacje pełnią istotną funkcję, gdyż mają zapewniać jednolite stosowanie przepisów prawa podatkowego przez organy podatkowe (art. 14a. § 1 Ordynacji podatkowej).


woman-3373913_640.jpg

Żeby przetrwać tzw. rynek niedźwiedzia, część inwestorów angażuje się w proces zwany stakingiem. Umożliwia on osiąganie zysku, nawet gdy ceny kryptowalut tkwią w martwym punkcie.

Wartość jednego bitcoina oscyluje obecnie wokół 3,5 tys. dolarów, przy bardzo małym (jak na kryptowaluty) przedziale zmienności. Adaptacja kryptowalut do systemu finansowego i życia codziennego nie nastąpiła w takim stopniu, jak tego oczekiwano jeszcze rok temu. Obecny stan cenowy jest tego efektem. Nic dziwnego więc, że ludzie czy firmy zaangażowane w kryptowalutowy biznes szukają alternatywnych sposobów, by osiągać zysk.



Cena bitcoina spadła poniżej średniego kosztu jego wydobycia, co sprawia, że część kopiących kryptowaluty może zaniechać zajęcia, które stało się nieopłacalne. Może to wywołać eskalację trendu spadkowego i sprowadzić cenę bitcoina poniżej 2 tys. dolarów.

Rynkowi kryptowalut doskwiera brak pozytywnych bodźców. Nic więc dziwnego, że ceny spadają. Wywiera to dużą presję na trudniących się „kopaniem” kryptowalut. Średni koszt potrzebny do stworzenia jednego bitcoina wynosił 4,060 tys. dol. w IV kwartale ub.r. – wg analizy JPMorgan Chase cytowanej przez agencję Bloomberg. Dzisiaj cena tej największej z kryptowalut waha się w okolicach 3,5 tys. dolarów.

Taki poziom prawdopodobnie będzie stopniowo przyczyniał się do ograniczenia liczby trudniących się tym procesem, szczególnie że nie widać światełka dla kryptowalut. Spadek cen stawia pod znakiem zapytania opłacalność wydobycia bitcoinów praktycznie we wszystkich regionach świata, z wyjątkiem Chin, gdzie średni koszt wykopania jednego bitcoina wg ww. analizy wynosił 2,4 tys. dol. Chińskie podmioty są w stanie tanio kupować energię stanowiącą główny koszt w całym procesie kopania kryptowalut.

Jeżeli z rynku wykruszą się „wydobywcy”, którzy mają wysokie koszty, zyskają na tym podmioty niskokosztowe. Będą one mogły wydobywać więcej bitcoinów, zużywając tyle samo energii. Mogłoby to doprowadzić do spadku kosztów chińskich producentów do poziomu nieco poniżej 1,260 tys. dol. – wg danych JPMorgan Chase. Większa podaż tańszych bitcoinów może z kolei wywierać dodatkową presję na cenę największej kryptowalut, a tym samym także na cały rynek, w którym udział bitcoina nadal wynosi ok. 50 proc.

Czy wartość jednego bitcoina może spaść właśnie do poziomu ok. 1,260 tys. dolarów?

Ciężko uznać taki scenariusz za mało realistyczny, jeśli przeanalizujemy ruchy cenowe. Od połowy grudnia 2017 r. do dzisiaj cena spadła z ok. 20 tys. do 3,5 tys. dol., czyli o ok. 82 proc. Nawet jeśli ponadroczny okres zawęzimy do trzech miesięcy, spadek i tak wydaje się ogromny. Wartość bitcoina od połowy listopada 2018 r. do połowy grudnia obniżyła się z ok. 6,5 tys. dol. do 3,2 tys., czyli o połowę. Spadku ceny poniżej 2 tys. dol., nawet w miesiąc przy mało sprzyjających okolicznościach, nie można więc wykluczyć.

Okoliczności rzeczywiście nie są sprzyjające

Częściowe zamknięcie instytucji federalnych w USA przyczyniło się do wycofania wniosku o wprowadzenie funduszy ETF opartych na bitcoinie do obrotu na giełdzie w USA. W strukturach amerykańskiego regulatora rynku finansowego (SEC) znajdowało się zbyt mało osób, by przeanalizować, a następnie zatwierdzić wniosek. Oczywiście należało się także liczyć z jego odrzuceniem.

Tak czy owak, stanęło na informacji, która nie pomoże kryptowalutom. Tymczasem ten rynek potrzebuje kroków, które przełożą się na większe zaufanie zarówno konsumentów, jak i instytucji finansowych. Bez wprowadzenia regulacji ceny kryptowalut nadal mogą stopniowo osuwać się coraz niżej.

Bartosz Grejner – analityk rynkowy

Kantor wymiany walut on-line Zielona Góra

www.cinkciarz.pl



INTERPRETACJA INDYWIDUALNA

Na podstawie art. 13 § 2a, art. 14b § 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Ordynacja podatkowa (Dz. U. z 2018 r., poz. 800, z późn. zm.) Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej stwierdza, że stanowisko Wnioskodawcy przedstawione we wniosku z dnia 29 października 2018 r. (data wpływu 31 października 2018 r.) o wydanie interpretacji indywidualnej przepisów prawa podatkowego dotyczącej podatku dochodowego od osób fizycznych w zakresie obowiązków płatnika w związku z udzieleniem dotacji jako częściowej refundacji kosztów wymiany źródeł ciepła – jest prawidłowe.


crypto-6722635_640.jpg

Użytkownicy dwóch platform społecznościowych manipulowali cenami ponad 300 kryptowalut, w tym także bitcoina. Mediana wzrostów cen z tego tytułu wynosiła nawet ponad 20 proc.

Chociaż w końcówce 2018 r. ceny kryptowalut znacznie spadły w relacji do stanu sprzed 12 miesięcy, to prób oszustw z wykorzystaniem wirtualnych walut było nadal wiele. Manipulacjami zajmowały się m.in. amerykański Departament Sprawiedliwości oraz SEC (odpowiednik polskiego KNF). Z tematem zmierzyli się też naukowcy z uniwersytetów w Nowym Meksyku, Tulsie i Tel Avivie, w badaniu pt. „Ekonomia schematów pompuj i porzuć na kryptowalutach”.



Dokładnie rok temu bitcoin kosztował 20 tys. dolarów. Z rekordowego poziomu upadł nisko i dziś jest wart sześć razy mniej. Czy najpopularniejsza kryptowaluta osiągnęła dno, od którego zdoła się odbić?

W piątek na wielu giełdach notowania bitcoina spadły do poziomu ok. 3,2 tys. dolarów. Było to najmniej od połowy września ub.r. W poniedziałek po południu cena wzrosła do 3,5 tys. dol. To jednak nieporównywalnie mniej niż np. w połowie listopada, kiedy odnotowaliśmy wartość 6,5 tys. Nie wspominając już o poziomie sprzed dokładnie 12 miesięcy, kiedy na wielu giełdach notowania przekroczyły 20 tys. dol.

Rok niespełnionych nadziei i upadku

Co się więc stało przez ten ostatni rok? Czynników, które spowodowały spadek, było wiele. Chodzi o m.in. spektakularne ataki hakerów na giełdy, zaostrzenie przepisów czy też zakaz obrotu kryptowalutami w niektórych krajach, ale także o brak regulacji i instrumentów finansowych zwiększających zaangażowanie instytucji finansowych w kryptowaluty. Generalny powód drastycznej przeceny bitcoina, a także innych kryptowalut, można jednak sprowadzić do jednego: zbyt wygórowane oczekiwania.

Po medialnej hossie kryptowalutom zwiastowano świetlaną przyszłość. Szacunki bitcoina w przedziale 50-100 tys. nie wydawały się wtedy abstrakcją, tylko kwestią czasu.

Wybujałe nadzieje dosyć szybko zaczęły zderzać się z rzeczywistością. Nie nastąpiła powszechnie oczekiwana adaptacja kryptowalut do codziennego użytku. Posypały się za to ataki hakerskie, np. typu ransomware. Straty sięgały setek milionów dolarów.

W obecnym stadium, w jakim znajdują się kryptowaluty, szanse powrotu na ścieżkę wzrostu nie zależą od inwestorów detalicznych, ale od instytucjonalnych. Żeby jednak do tego doszło, rynek musiałby zostać bardziej uregulowany, by instytucje finansowe czuły się bezpiecznie, przesuwając część swoich środków ze standardowych klas aktywów w kryptowalut. W tym przypadku chodzi przede wszystkim o USA, za co odpowiedzialny jest głównie SEC (odpowiednik polskiego KNF).

Ważny awans w Białym Domu

Choć SEC jest niezależną instytucją państwową, to coś istotnego dla kryptowalut wydarzyło się w Białym Domu. Prezydent Donald Trump mianował Micka Mulavaneya na nowego szefa sztabu (od początku 2019 r.). Mulavaney jest jedną z osób, które aktywnie pracowały przy założeniu Blockchain Caucus w amerykańskim Kongresie. Mowa o grupie ustawodawców zajmujących się m.in. zmianami prawnymi w kontekście upowszechnienia się obrotu kryptowalutami.

M.in. dlatego pierwszy kwartał przyszłego roku może okazać się dużo lepszy zarówno dla bitcoina, jak i innych kryptowalut. Mulavaney wprawdzie nie będzie miał praktycznie żadnej bezpośredniej mocy sprawczej nad nowymi regulacjami. Jednak jego wpływ może okazać się niewielkim, ale istotnym bodźcem, którego potrzebował rynek kryptowalut, by obudzić się z marazmu.

Bartosz Grejner – analityk rynkowy

Kantor wymiany walut on-line Zielona Góra

www.cinkciarz.pl