Ranking kosztów życia przygotowywany na bieżąco przez Expatistan klasyfikuje ponad 300 miast z całego świata. Składa się na niego ponad 50 kategorii cenowych – m.in. wynajmu mieszkań, jedzenia, najpopularniejszych produktów, usług, transportu czy opieki medycznej.

Życie jak w Madrycie

W aktualizowanym na bieżąco rankingu znalazło się pięć polskich miast. Spośród nich za najtańsze uznany został Wrocław, a za najdroższe – Warszawa. Mimo to stolica naszego kraju zajęła ogólnie 261. miejsce w zestawieniu, które klasyfikuje miasta od najdroższego do najtańszego, a zatem w porównaniu do innych światowych metropolii jest stosunkowo tania.

Jak wynika ze szczegółowych danych, za wynajem 45-metrowego mieszkania w Warszawie trzeba zapłacić średnio 1800 zł. Standardowy lunch w dzielnicy biznesowej kosztuje 26 zł. Na miesięczny karnet na siłownię należy przeznaczyć ok. 135 zł.

Nieco taniej wypada Wrocław. Wynajem podobnego mieszkania to koszt ok. 1560 zł, a miesięczny wstęp na siłownię – 102 zł. Ceny jedzenia na mieście kształtują się podobnie jak w Warszawie.

W poszukiwaniu niskich cen: kierunek wschód

Poszukiwania tańszego miejsca do życia warto rozpocząć w Europie Wschodniej i Południowej. Na liście znalazło się kilka miast z Bułgarii, Albanii, Rumunii, Rosji, Białorusi czy Ukrainy. Wyprowadzając się na Syberię do Nowosybirska, za wynajem 45-metrowego mieszkania w standardowej dzielnicy zapłacimy ok. 18 tys. rubli, czyli 1110 zł – wszystkie kursy za Cinkciarz.pl z 10.05.2018 r. Dość tanie jest też jedzenie. Lunch kosztuje 330 rubli (ok. 20,36 zł), a bochenek chleba wyceniono na 38 rubli (2,34 zł). Miesięczny wstęp na siłownię to 1800 rubli, czyli 111 zł.

Osoby ciepłolubne mogą rozważyć kraje azjatyckie lub Amerykę Łacińską. Jeżeli język hiszpański nie stanowi przeszkody, stosunkowo tanią ofertę przedstawiają meksykańskie miasta. W Guadalajarze za wynajem 45-metrowego mieszkania zapłacimy ok. 4,7 tys. peso meksykańskich (ok. 939 zł). Chcąc zamieszkać w ekskluzywnej dzielnicy, należy liczyć się z kosztami na poziomie 10,6 tys. peso (ok. 2,1 tys. zł). Wyjście na lunch to 111 peso (22 zł), a karnet na siłownię – 575 peso (116 zł). Za kilogram ziemniaków zapłacimy ok. 22 peso (4,4 zł).

Po drugiej stronie barykady

Choć wybór wśród tanich miast jest spory, zdecydowana większość miejsc ujętych w rankingu jest droższa od Warszawy czy Wrocławia. Prym wiodą Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone. Z pierwszej dziesiątki miejscowości, w których koszty życia są największe, aż trzy leżą w Szwajcarii. Najwięcej na terenie dawnej Republiki Helweckiej wydamy w Genewie. Wynajem niewielkiego mieszkania w standardowej lokalizacji to koszt 1,7 tys. franków szwajcarskich (ok. 6085 zł). Wybierając bardziej luksusową dzielnicę, będzie jeszcze drożej. Bochenek chleba kosztuje tu 2,51 franka (ok. 9 zł), a litrowy karton mleka 2 franki (7,16 zł). Wyjście na lunch w biznesowej dzielnicy to średnio 27 franków (ok. 97 zł). Sporo, bo aż 40 franków (ok. 143 zł), zapłacimy za dwa bilety do kina. Miesięczny karnet na siłownię to natomiast 95 franków, czyli ok. 340 zł. Zbliżone ceny obowiązują w Reykjaviku, Zurychu, San Francisco, Londynie czy Nowym Jorku. Liderem zestawienia jest jednak zlokalizowane na Bermudach miasto Hamilton. Osoby marzące o mieszkaniu na egzotycznej wyspie Oceanu Atlantyckiego muszą się przygotować na spore wydatki.

Sam wynajem niewielkiego lokum to koszt ok. 1730 dolarów (ok. 6211 zł), a w luksusowej dzielnicy – 2400 dol. (ok. 8616 zł). Warto zaznaczyć, że wciąż mówimy o mieszkaniu 45-metrowym. Ceny znacznie wzrastają w przypadku większego metrażu i mogą wynosić nawet 5600 dol. (ok. 20 tys. zł) za 85 metrów kwadratowych.

Skąd się biorą tak wysokie stawki?

Bermudy to niewielki i odosobniony archipelag, oddalony o ponad 1000 km od wybrzeży Ameryki Północnej. Największa z wysp posiada powierzchnię 39 km kw., czyli mniej niż większość znanych polskich miast. Z tego też względu praktycznie wszystkie dobra i produkty są importowane, co generuje dodatkowe koszty. Bermudy są też określane jako jeden z rajów podatkowych, co przyciąga zamożnych biznesmenów.

Ranking Expatistan analizuje wyłącznie ceny, pomijając m.in. takie elementy, jak średnie płace, bezpieczeństwo, warunki pogodowe czy inne utrudnienia dla obcokrajowców. A te mogą się okazać równie ważne, jak same koszty życia.

Kantor wymiany walut on-line Zielona Góra

www.cinkciarz.pl



„Czy jeśli pracownik korzysta z urlopu wypoczynkowego na przełomie miesiąca (karta urlopowa od 30.04-04.05), to wynagrodzenie urlopowe wylicza się z miesiąca rozpoczęcia urlopu, czy tak samo się postępuje, jeśli pracownik złoży dwa wnioski urlopowe na 30.04, a kolejny od 02.05-04.05? Czy należy już liczyć z dwóch różnych okresów?”

Jak obliczyć podstawę wynagrodzenia urlopowego?

Zbliża się wielkimi krokami rekordowo długa majówka (28.04.- 06.05.). Dla osób, które wezmą 3 dni urlopu, skorzystają z aż 9-dniowego wolnego! Zgodnie z …



Kalendarz w tym roku sprzyja – wystarczy wziąć 3 dni urlopu, by zyskać aż 9 dni wolnego. Zanim jednak wybierzemy się na majówkę, warto pamiętać, że to czas żniw dla firm oferujących usługi turystyczne.

Czy warto na rajską majówkę?

Już od kilku miesięcy media prześcigają się w pomysłach na tzw. długi majowy weekend. Czy warto się skusić? Wystarczy krótkie porównanie ofert cen usług turystycznych, by przekonać się jak wiele przyjdzie nam zapłacić za zaoszczędzenie dwóch dni urlopu oraz możliwość pochwalenia się znajomym opalenizną bądź zdjęciami z majówki.

Straty liczone w tysiącach

Według jednej z wyszukiwarek ofert turystycznych (Travelplanet.pl) najtańsza oferta na majówkowy tydzień w czterogwiazdkowym hotelu z opcją dwóch posiłków na Wyspach Kanaryjskich kosztuje 4.262 zł/1 os. przy wylocie z Warszawy. Jeżeli chcemy podnieść standard do pięciu gwiazdek i all inclusive, zapłacimy przynajmniej 7.453 zł/1 os., a to blisko 15 tys. zł za parę.

Gdy natomiast zaplanujemy wycieczkę na połowę maja i wykorzystamy więcej urlopu, wtedy całkowity koszt wypoczynku w przykładowym pięciogwiazdkowym hotelu all inclusive spada poniżej 10 tys. zł. Czekając kilka dni, możemy również skorzystać z szerszej, bardziej atrakcyjnej oferty. Tydzień w innym pięciogwiazdkowym ośrodku w opcji dwóch posiłków i wylotem z Warszawy w połowie maja możemy zamknąć już w kwocie 4,3 tys. zł za parę (również wyszukiwarka Travelplanet.pl), czyli o połowę mniej niż w czterogwiazdkowej opcji w szczycie popytu.

Skąd tak wysokie ceny?

Bardzo wysokie ceny wyjazdów na początku maja wynikają z prostego prawa popytu i podaży. Touroperatorzy wiedzą, że i tak znajdą się chętni, którzy zapłacą po kilkanaście tys. zł, aby spędzić majówkę za granicą. Bez problemów zapełnią samoloty, a niewykluczone nawet, że zabraknie miejsc.

Wracając jeszcze do kalendarza, warto pamiętać, że okazja na wyjątkowo długi weekend majowy trafia się tylko w Polsce. W pozostałych krajach pracownikom przysługuje wolne tylko w 1-majowe święto pracy. To oznacza, że zapotrzebowanie na wycieczki w Europie nie rośnie tak mocno jak w Polsce. Z tego też względu hotele w popularnych kurortach wcale nie są droższe w okresie polskiego długiego weekendu w porównaniu do dowolnego okresu w maju. Daje nam to spore możliwości do zbudowania indywidualnego wyjazdu.

Szukanie oszczędności

W okresie majówkowego szczytu trudno np. znaleźć tani bezpośredni lot z Polski na Wyspy Kanaryjskie. Jeżeli jednak nie wyobrażamy sobie wypoczynku bez wyprawy na Teneryfę czy Fuerteventurę, to możemy skorzystać z lotnisk w Berlinie czy Pradze. Bezpośredni lot powinien zamknąć się kwotą ok. 1,5 tys. za osobę. Do tego hotel kosztuje 880 euro (oferta niemieckiego Tui.com w pięcogwiazdkowej opcji z wyżywieniem all inclusive). W rezultacie w kwocie lekko przekraczającej 10 tys. zł możemy mieć to samo, co za 15 tys. w przypadku wylotu z Polski.

Majówkowych oszczędności możemy szukać również, wybierając mniej popularne kierunki i budując wycieczkę całkowicie samemu. Za 1,7 tys., zł/osobę możemy dolecieć z Warszawy do Dubaju i wrócić (wylot 28 kwietnia, powrót 5 maja). Hotel w tej destynacji opłaca się wyszukać przez brytyjskich touroperatorów, którzy po związanym z Brexitem osłabieniu się funta utrzymują ceny na stałym poziomie mimo ogólnego obniżenia się wartości szterlinga o kilkanaście proc. np. do złotego czy euro.

Tydzień w luksusowym, pięciogwiazdkowym hotelu na słynnej dubajskiej palmie z opcją dwóch posiłków dziennie kosztować będzie dla dwóch osób ok. 1,5 tys. funtów (np. poprzez Destinology.co.uk), czyli mniej więcej 7,2 tys. zł. Dodając do tego loty za 3,4 tys., wydajemy nieco powyżej 10 tys. zł za dwie osoby, ale pławimy się w luksusie w egzotycznej i jeszcze nie tak popularnej wśród Polaków destynacji.

Podobną zasadę możemy wykorzystać, myśląc o podróży na Karaiby, do Azji Południowo-Wschodniej czy na wyspy basenu Oceanu Indyjskiego. Przy odrobinie zachodu i samodzielności można tu znaleźć oferty o nawet o 60-70 proc. tańsze w porównaniu do wycieczek krajowych usługodawców.

A może po prostu zaczekać?

Zamiast jednak ścigać się o względnie dobrą ofertę z tysiącami osób planujących długi weekend w tym samym czasie, warto zastanowić się, ile są dla nas warte dwa zaoszczędzone dni urlopu. Czy może lepiej spędzić początek maja bezkosztowo, a na wyjazd wybrać się w kolejnym tygodniu?

Wycieczki będą wtedy w pełni dostępne, samoloty puste, a z dużym prawdopodobieństwem możemy jeszcze ustrzelić świetną ofertę last minute na bilet lotniczy, gdyż połączenia czarterowe w tym okresie mają niewielkie obłożenie. Nasze ego połechtać może także fakt, że gdy już wszyscy wrócą do pracy, my dopiero będziemy rozpoczynać nasz urlop.

Jeżeli musimy jednak wypoczywać akurat w okresie długiego weekendu i lubimy chomikować dni urlopowe, warto rozejrzeć się za dalszymi kierunkami oferowanymi przez tradycyjnych przewoźników lotniczych. Popyt na nie powinien być mniejszy niż na loty czarterowe, a ceny będą bardzo konkurencyjne w porównaniu do przepłaconych wyjazdów np. na Wyspy Kanaryjskie.

Marcin Lipka – główny analityk

Kantor wymiany walut on-line Zielona Góra

www.cinkciarz.pl



Znaki drogowe nie powiedzą wszystkiego o zasadach prowadzenia pojazdów w różnych rejonach Europy. Np. w Hiszpanii auto trzeba wyposażyć w dwa trójkąty ostrzegawcze, w Holandii doświadczeni kierowcy mogą mieć wyższe stężenie alkoholu we krwi niż początkujący, a w samochodach osobowych na norweskich szosach nie trzeba wozić gaśnicy.